czwartek, 26 lutego 2015

Opowieści (nie)wigilijne

Ja wiem, że Boże Narodzenie było dość dawno a do kolejnego mamy jeszcze 10 miesięcy i że w związku z tym pora na ten wpis jest ciut nieodpowiednia, ale tak się złożyło :-) 
Ponieważ uważam, że książki (dla dzieci) to świetne medium, żeby poruszyć z dzieckiem pewne tematy, pewne sprawy mu wytłumaczyć, postanowiłam z okazji BN sprezentować Hani książkę, która właśnie o tym traktuje.
Mniej więcej rok temu zrobiłam mały przegląd książek dla dzieci o tej tematyce i stwierdziłam, że na chwilę obecną Hani najbardziej spodoba się "Lotta" (autorstwa Astrid Lindgren, któż jej nie zna? :-))

I miałam rację!



Lotta jest pięcioletnią, rezolutną i trochę humorzastą dziewczynką, która chce koniecznie robić to samo, co jej starsze rodzeństwo. Nie zawsze kończy się to happy-endem.  Wyobraźcie sobie chociażby 5 latkę + "dorosły" rower. Ale Lotta przeważnie spada na cztery łapy, w dodatku ma naprawdę sporo szczęścia i to właśnie jej, najmłodszej w rodzinie, udaje się uratować i Boże Narodzenie i Wielkanoc. I właśnie dlatego "Lotta. Trzy opowiadania" to pozycja idealna. Można ją czytać przy okazji Bożego Narodzenia ("Pewnie, że Lotta umie prawie wszystko"), Wielkiej Nocy ("Pewnie, że Lotta jest wesołym dzieckiem"), jak i po prostu jako świetną opowieść ("Pewnie, że Lotta umie jeździć na rowerze"). Hania bardzo często prosi, żebyśmy poczytały Lottę, zwłaszcza, że jak ostatnio wspominałam, coraz bardziej lubi książki z dużą ilością tekstu :-)



Ciekawe w książce są także ilustracje. Przez to, że jest to 3w1 wyraźnie widać rożnice między "obrazkami" ilustrującymi kolejne części opowieści, mimo, że wyszły spód ołówka tej samej autorki. 

Zdecydowanie z Hanią polecamy, nie tylko na Święta. 




Mój drugi, świąteczny ale nie tylko, typ to "Wigilia Małgorzaty"Indii Desjardins. Książka absolutnie niesamowita, lektura nie tylko dla dzieci, ale też jak najbardziej dla dorosłych. "Wigilia Małogorzaty" to książka o samotności z wyboru, o lęku przed śmiercią, który zamienia się w lęk przed życiem oraz bożonarodzeniowym cudzie, który tak wiele zmienia. To także książka o takiej trochę innej babci, nie tej bajkowej, która zrobi warkocza i naleśnika na życzenia, a potem utuli do snu, tylko samotnej, zgorzkniałej i trochę dziwacznej. Dopełnieniem historii są fantastyczne, stylizowane na lata 60. ilustracje.
Nie wiem, czemu ale "Wigilia Małgorzaty" skojarzyła mi się z Laszlo może to przez podobną poniekąd stylistykę? W każdym razie porównanie tych dwóch książek gdzieś tam jest zasadne, ponieważ i "Wigilia Małgorzaty" doczekała się filmowego trailera! Ale nie dajcie się zwieść! To NIE jest "Opowieść Wigilijna" a całkiem poważna, ale według mnie cudowna książka. 

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz