Swapping, szafing, albo ... pchli targ

Amerykanie miewają jednak dobre pomysły :) I nie mam w tej chwili na myśli jedzenia dla dzieci w tubce, o którym ostatnio wspominałam, ale o celebrowaniu różnych uroczystości i organizowaniu z tej okazji imprez, jak np.baby shower oraz o ekonomicznej oraz ekologicznej wymianie ciuchów i akcesoriów, zwanej swappingiem, albo bardziej swojsko szafingiem. Nie jestem co prawda do końca przekonana do szafingu moich własnych ubrań, ale może po prostu nie złapałam (na razie) bakcyla, natomiast szafing dziecięcy to świetny sposób na zdobycie fajnych ubranek dla dziecka za bardzo przystępną cenę, oraz pozbycie się tych, z których nasza latorośl już wyrosła i zalegają w szafie.
Szafing staje się u nas coraz bardziej popularny. Wymianę dziecięcych ubrań, butów, zabawek i akcesoriów organizuje u siebie co jakiś czas kawiarnia Tubajka oraz Różowe Okulary. Ja natomiast byłam mniej więcej m-c temu na dziecięcym Pchlim Targu organizowanym przez klub DOM. Od strony technicznej - za stoisko płaci się 12 zł, ale trzeba je sobie samemu zbudować. Bardziej doświadczeni szafingowicze, mieli ze sobą rozkładane stoliki i krzesła, albo wieszaki, a niektórzy po prostu ... koce, więc jak stwierdził jeden z uczestników, klimat trochę jak na Bałuckim, zwłaszcza, że, jak to pchli targ przystało, wszystko odbywa się na zewnątrz. Ja co prawda nic nie sprzedałam ;) ale przecież nie tylko o to w trakcie szafingu chodzi. Liczy się klimat, możliwość spotkania (nie)znajomych, poplotkowania, a jeśli przy okazji coś się sprzeda, to jeszcze lepiej.
Mimo, że ja osobiście sporo ciuszków po Hani rozdałam, to na pewno, jak tylko pojawi się taka okazja, na szafing się wybiorę, do czego i Was zachęcam.