Intrygujący tytuł książka jest zdecydowanie zapowiedzią równie intrygującej treści - bohaterkami książki są bowiem dwie dziewczynki namalowane na talerzyku z porcelany - Porce i Lana, jak sama siebie nazywają. Dziewczynkom towarzyszy na talerzu jeszcze traktor i motor, nikt natomiast nie wie, skąd się tam wzięły. Porce i Lana wiodą sobie spokojny żywot na talerzu, wypełnionym czasem zupą grzybową albo pomidorówką do momentu, aż talerz nie spada na ziemię i nie tłucze się w drobny mak. Dziewczynkom nie dość, że udaje się "przeżyć" to jeszcze składają na nowo traktor, wkładając do niego silnik z motocykla. Dzięki nowemu środkowi transportu mogą zacząć wędrówkę po domu.
Domu, który okazuje się fascynującym miejscem. Mieszka tam starsza pani z rumianymi policzkami, która częstuje Porce i Lanę zupą grzybową i zostaje ich przybieraną babcią, mijają sad owocowy i przede wszystkim dżunglę, w której mieszkają dinozaury i którą rządzi okrutny Tyranozaur.
Dzięki zamontowanemu w traktorze silnikowi dziewczykom udaje się na szczęście przed nim uciec, a upokorzony tą porażką Tyranozaur zostaje ... potulnym wegetarianinem. To taki typowo bajkowy motyw - walka dobra ze złem, w bardzo nietypowej bajce. Książka pokazuje także, że zawsze można zacząć wszystko od nowa oraz że wszystko może być fascynującą przygodą. Czytając książkę żałowałam jedynie, że w naszym domu nie ma tapet, które mogłyby stać się miejscem fantastycznej przygody dla Porce i Lany.
Jestem już chyba stara datą. Pamiętam jak mam opowiadała o plakatach, na których wisiały hasła :kobiety na traktory:, które namawiały do czynnego udziału w czynie społecznym :)
OdpowiedzUsuńAutorka pamięta również te czasy?
Ależ oczywiście, że pamiętam te opowieści, myślę, że autorka książki też :) chociaż nie sprawdzałam daty jej urodzenia i że to taki właśnie trochę żart/ ukłon w ta stronę :)
Usuń