wtorek, 10 lutego 2015

Prawie jak nad morzem

Hania nie była nigdy typem chorowitka. Do tej pory chorowała max. 2-3 razy w roku, przy czym były to kilkudniowe wirusówki, które przechodziły w zasadzie niezauważone. Wierzyłam, że stan ten utrzyma się także wtedy, gdy Hanut pójdzie do przedszkola. O naiwności! Chociaż i tak jest ok i dziewczyna nieźle się trzyma. Ale nie o tym chciałam pisać, przynajmniej nie do końca.
W każdym razie z jednej strony wolę nie narażać Hani na styczność z wirusami i zabierać w okresie dużej chorowalności np. do jakiejś sali zabaw, a z drugiej strony weekend spędzony w domu to dla mnie nie weekend :-) W sobotę postanowiłam więc połączyć przyjemne z pożytecznym i wybrałam się z Hanią do Groty Solnej sióstr Urszulanek, zwłaszcza, że to naprawdę rzut beretem od nas z domu. Na zdjęciach w necie grota wyglądała co najmniej .. słabo. Zwykłe plastkikowe krzesełka/ leżaczki, parę zabawek dla dzieci i klimat rodem z PRL.  Ale przecież nie o wrażenia estetyczne, a zdrowotne tu chodzi, myślałam sobie. Na szczęście zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Grota jest co prawda malutka, ale bardzo przyjemna, a od czasu kiedy zrobiono ww zdjęcia sporo się zmieniła, została zdecydowanie odnowiona i nie odbiega wyglądem od standardów. Pośrodku jest mała piaskownica dla dzieci i sporo zabawek, głównie do piasku. Nic nadzwyczajnego, ale nie można narzekać na nudę, a jeśli wierzyć informacjom przed wejściem do groty, 45 minut w niej spędzonych równa się 3 dniom spędzonym nad morzem!






Hania była zafascynowana ilością piasku i kamyczków, ja wdychałam powietrze i delektowałam się tym, że mamy seans prywanty :-) Zdecydowanie polecam! Jeśli nie w "mojej" grocie u Sióstr Urszulanek, to może w Grocie Relax (widziałam tylko zdjęcia online, wygląda nieźle) czy w Zgierzu, gdzie była moja znajoma i bardzo sobie to miejsce chwaliła. To fajna alternatywa do spędzenia trochę czasu z dzieckiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz