wtorek, 14 maja 2013

Mam kłopot, zakochałam się w .... książce!

Jak już kiedyś pisałam, moje dziecko uwielbia książeczki. Czasem niestety także … jeść :) albo nadgryzać, ale oczywiście ich przeglądanie i wyszukiwanie postaci także sprawiają jej przyjemność. W związku z tym i kiepską pogodą wybrałam się w sobotę z Hanią na spotkanie z cyklu „Książkowe Laboratorium”. Zajęcia są teoretycznie przeznaczone dla dzieci od 2 roku życia i chociaż wydaje mi się, że Hanka jest na nie za mała, to ponieważ sama idea wydaje mi się bardzo ciekawa, a nie wiem, czy spotkania będą kontynuowane, postanowiłam zaryzykować.
Pierwszą zaletą spotkań jest miejsce, w którym się odbywają, czyli Mebloteka Yellow w Off Piotrkowska, przede wszystkim dlatego, że w ogóle Off Piotrkowska ma szansę stać się (w zasadzie już jest) bardzo interesującym miejscem na mapie Łodzi, a ponadto Mebloteka ma w sobie jakiś taki niezobowiązujący klimat. Minus jak dla mnie tylko taki, że moje ciekawskie dziecko oglądało wystawione tam na sprzedaż przedmioty, które i ja i właściciele sklepu wolelibyśmy oglądać w stanie nienaruszonym J Drugim plusem sobotniego laboratorium była książka, wokół której toczyły się rozmowy, mianowicie „Kłopot” Iwony Chmielewskiej. Nie wiem, jak to się stało, że nie spotkałam się wcześniej z twórczością tej pani i muszę to natychmiast nadrobić, bo książka jest po prostu świetna. Autorka buduje dość dramatyczną w sumie historię na bazie jednego kształtu – przypalonego na obrusie żelazka, który staje się w książce żaglem, łopatą, myszką i wieloma innymi

elementami. Wiadomo, że dzieci mają bujną wyobraźnię i potrafią dość abstrakcyjnie myśleć, ale i tak sądzę, że ich wyobraźnię należy pobudzać i uczyć kreatywności. W każdym razie książka została w trakcie Książkowego Laboratorium „omówiona” a potem były bardzo fajne warsztaty plastyczne z wykorzystaniem pasteli oraz wyciętym kształtem wspomnianego żelazka. Można było z niego zrobić kotka, motylka, czy cokolwiek nam przyjdzie do głowy. Hania była na zajęciach nieco rozproszona, ale poza tym z zacięciem przecierała pastele i przede wszystkim zaprzyjaźniła się z namalowanym przez nas kotkiem :D Ja natomiast po tym spotkaniu miałam jedną uwagę – gdyby tak właśnie wyglądały zajęcia z plastyki w szkole, bylaby ona moim ulubionym przedmiotem, a nie przykrym obowiązkiem. A po drugie bardzo cenię Anię Mrozińską za to, co robi dla dzieci w naszym mieście.  Prowadzi bloga, gdzie recenzuje świetne książki dla dzieci, prowadzi zajęcia w Małym Kinematografie, będzie się z nią można spotkać na warsztatach w trakcie festiwalu teatrlanego Karuzela na początku czerwca oraz w Dzień Dziecka w Muzeum Sztuki Artystycznej. Mam zresztą zamiar być i tam i tam J


1 komentarz:

  1. Czytalam o tej książce bardzo dobre recenzje i juz od jakiegoś czasu znajduje się na moje arcydługiej liście książek, które muszę kupić :)

    OdpowiedzUsuń