Jak już kiedyś pisałam,
moje dziecko uwielbia książeczki. Czasem niestety także … jeść :) albo
nadgryzać, ale oczywiście ich przeglądanie i wyszukiwanie postaci także
sprawiają jej przyjemność. W związku z tym i kiepską pogodą wybrałam się w
sobotę z Hanią na spotkanie z cyklu „Książkowe Laboratorium”. Zajęcia są
teoretycznie przeznaczone dla dzieci od 2 roku życia i chociaż wydaje mi się,
że Hanka jest na nie za mała, to ponieważ sama idea wydaje mi się bardzo
ciekawa, a nie wiem, czy spotkania będą kontynuowane, postanowiłam zaryzykować.
Pierwszą zaletą spotkań
jest miejsce, w którym się odbywają, czyli Mebloteka Yellow w Off Piotrkowska,
przede wszystkim dlatego, że w ogóle Off Piotrkowska ma szansę stać się (w
zasadzie już jest) bardzo interesującym miejscem na mapie Łodzi, a ponadto
Mebloteka ma w sobie jakiś taki niezobowiązujący klimat. Minus jak dla mnie
tylko taki, że moje ciekawskie dziecko oglądało wystawione tam na sprzedaż
przedmioty, które i ja i właściciele sklepu wolelibyśmy oglądać w stanie nienaruszonym J Drugim
plusem sobotniego laboratorium była książka, wokół której toczyły się rozmowy,
mianowicie „Kłopot” Iwony Chmielewskiej. Nie wiem, jak to się stało, że nie
spotkałam się wcześniej z twórczością tej pani i muszę to natychmiast nadrobić,
bo książka jest po prostu świetna. Autorka buduje dość dramatyczną w sumie
historię na bazie jednego kształtu – przypalonego na obrusie żelazka, który
staje się w książce żaglem, łopatą, myszką i wieloma innymi
elementami.
Wiadomo, że dzieci mają bujną wyobraźnię i potrafią dość abstrakcyjnie myśleć,
ale i tak sądzę, że ich wyobraźnię należy pobudzać i uczyć kreatywności. W
każdym razie książka została w trakcie Książkowego Laboratorium „omówiona” a
potem były bardzo fajne warsztaty plastyczne z wykorzystaniem pasteli oraz
wyciętym kształtem wspomnianego żelazka. Można było z niego zrobić kotka,
motylka, czy cokolwiek nam przyjdzie do głowy. Hania była na zajęciach nieco
rozproszona, ale poza tym z zacięciem przecierała pastele i przede wszystkim
zaprzyjaźniła się z namalowanym przez nas kotkiem :D Ja natomiast po tym
spotkaniu miałam jedną uwagę – gdyby tak właśnie wyglądały zajęcia z plastyki w
szkole, bylaby ona moim ulubionym przedmiotem, a nie przykrym obowiązkiem. A po
drugie bardzo cenię Anię Mrozińską za to, co robi dla dzieci w naszym mieście.
Prowadzi bloga, gdzie recenzuje świetne książki dla dzieci, prowadzi
zajęcia w Małym Kinematografie, będzie się z nią można spotkać na warsztatach w
trakcie festiwalu teatrlanego Karuzela na początku czerwca oraz w Dzień Dziecka
w Muzeum Sztuki Artystycznej. Mam zresztą zamiar być i tam i tam J
Czytalam o tej książce bardzo dobre recenzje i juz od jakiegoś czasu znajduje się na moje arcydługiej liście książek, które muszę kupić :)
OdpowiedzUsuń