poniedziałek, 1 października 2012

Restauracyjnie

Przed pojawieniem się na świecie Hani zdecydowanie częściej chodziliśmy na obiad do restauracji, ale mimo wszystko teraz też czasem nam się zdarza :) Poza tym w restauracji można zorganizować przyjęcie z okazji chrzcin, czy pierwszych urodzin naszego smyka, dlatego postanowiłam poświęcić im notkę.
N pierwszy ogień idzie Satyna, elegancka restauracja ze smacznym jedzeniem na Placu Komuny Paryskiej. Po raz pierwszy byliśmy tam z mężem na imprezie karnawałowej i na tyle nam się spodobało, że zdecydowaliśmy się zorganizować tam Hanutkowe chrzciny. Co do samej restauracji - reklamuje się jako przyjazna dzieciom i taka na pewno jest, ponieważ jest tam bardzo fajny kącik zabaw dla dzieci z dużą ilością zabawek oraz specjalne menu dla dzieci w bardzo dobrej cenie. Co prawda Hania w wieku 4 m-cy nie myślała nawet o spaghetti czy pulpecikach z kurczaka, ale dzieci mojej siostry, które są raczej niejadkami, zajadały się ze smakiem. Kolejnym plusem jest to, że restauracja jest spora, a część stołów jest na podwyższeniu, dzięki temu można mieć w trakcie imprezy typu chrzciny trochę "intymności". Satyna jest trochę mniej przyjazna małym dzieciom - po pierwsze wejście do restauracji jest po schodkach, więc najlepiej albo zrezygnować z wózka, albo poprosić kogoś o pomoc, i przede wszystkim nie ma miejsca, żeby dziecko przewinąć. Nigdzie nie ma przewijaka, a łazienka jest bardzo mała, więc nawet nie byłoby gdzie go wstawić. Natomiast poza tym jedzenie smaczne, a w przypadku imprez można oczywiście zamówić tort i zorganizować to na zasadzie skróconego menu.
Jakiś czas temu odwiedziłyśmy natomiast z dziewczynami i dziećmi (to zdecydowany plus bycia mamą i bywania w różnych miejscach - można poznać fajne babki ;)) restaurację Amarant. Wybór był w sumie dość przypadkowy, oryginalnie wybierałyśmy się na tartę, ale okazał się dość trafny. Penne z kurczakiem było bardzo smaczne i niedrogie, natomiast Amarant z pewnością nie jest miejscem typowo przyjaznym dzieciom. Podobnie jak w Satynie, wejście jest po kilku stromych schodkach, a w toalecie nie ma przewijaka, a i w środku brak kącika zabaw. Poza godzinami "szczytu" jest tam jednak dość pusto, więc nasze dzieciaki spokojnie zwiedzały sobie zakamarki knajpki, która jeśli o wystój chodzi, bardzo mi się podobała, chociaż jest tam trochę za dużo ikei :)


3 komentarze:

  1. bardzo się ciesze że trafiłam do Ciebie na bloga, mieszkamy w Aleksandrowie Łódzkim wiec dobrze dowiedzieć się jakie miejsca warto odwiedzić!

    OdpowiedzUsuń
  2. super :) fajnie, ze trafilas do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Satyny niebawem się wybierzemy i przekonamy na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń