poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dzień Dziecka razy trzy

Tegoroczny Dzień Dziecka świętowałyśmy z Ha trzy dni :-) W sobotę wybrałyśmy się do ZOO, bo dawno już nie byłyśmy. Mimo moich obaw, tłumów nie było, w dodatku spotkałyśmy znajomych. Hanutkę poza zwierzętami zainteresował oczywiście plac zabaw, który trzeba przyznać, jest całkiem fajny.

Oo a co to?

Paw też jest piękny
Ale nie ma to jak zjeźdżalnia
i bębenki

Po wycieczce trzeba się posilić :)
Natomiast w niedzielę wybrałyśmy się na warsztaty "Mały Ogrodnik" w Palmiarni. Z opisu wydawało się ciekawe, oczami wyobraźni widziałam takiego Picassę jak w RO, tylko w wersji z ziemią, niestety kiedy zobaczyłam elegancko ubraną prowadzącą, równiutko ułożone gazetki, coby za bardzo nie pobrudzić i przede wszystkim nie za dużą  i trochę duszną Pracownię Ogrodnika, mój zapał ostygł. Warsztaty były bardzo średnie, tyle mogę zrobić z Hanią sama na balkonie, a poza tym miały trwać dwie godziny, a trwały ... hmm dla nas jakieś 20 minut. Po odwiedzinach w Palmiarni udaliśmy się na otwarcie Tubajki w nowej lokalizacji. Domek Ogrodnika w Parku Źródliska to świetny pomysł. Już dawno zastanawiałam się, czemu w łódzkich parkach nie ma kawiarni, więc o to jest! O ile Tubajka na Piotrkowskiej była miejscem typowo "dzieciowym" tak, przynajmniej tak mi się wydaje, "nowa" Tubajka jest po prostu kawiarnia z kącikiem dla dzieci - ciężko byłoby tam podjechać wózkiem, bo wszędzie są schody, w łazience nie ma przewijaka (nie wiem, na ile to tymczasowe) ani dziecięcych akcesoriów, typu schodek etc, sam kącik zabaw jest sympatyczny (sztuczna trawa, zamek) ale nieduży, natomiast sam wytrój lokalu jest przytulny i estetyczny. Dużo malowanego na biało drewna, biały bar, świetne szare fotele, jest naprawdę ładnie. Ponadto na zewnątrz są leżaki. Niedużo, ale zawsze. Leżak w parku, kawa i miejsce dla dziecka, oł yeah :-) Do szczęścia brakowałoby mi tylko ogrodzonego placyku zabaw na zewnątrz!

Natomiast co do samej imprezy otwarcia Tubajki. Daję spory minus za czas oczekiwania na zamówienie. Trwało to koszmarnie długo, ale z drugiej strony trzeb przyznać, że goście dopisali. Poza tym było parę atrakcji - warsztaty cyrkowe, ale tak trochę na uboczu, trzeba ich było "szukać" i "Laboratorium koloru" czyli tak naprawdę mieszanie kolorowej wody, ale w odpowiedniej oprawie, z okularamia, fartuszkami etc.
Do Tubajki na pewno jeszcze wrócimy, ale raczej jako do miejsca w którym po prostu dzieci nikomu nie wadzą, a nie do miejsca, w którym to one królują.





Dzisiaj świętowałyśmy Dzień Dziecka po raz trzeci, ale o tym następnym razem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz