wtorek, 15 maja 2012

Baby Boom Bum

Pamiętam, że kiedy kilka lat temu moja koleżanka kupowała nowe auto, byłam zszokowana, że wybrała model bez radia. Zapytana o to stwierdziła, że auto jest jednym z nielicznych miejsc, w którym może zebrać myśli. Nie wiem, czy potrzeba ciszy jest wprost proporcjonalna do ilości posiadanych dzieci (Agata ma dwie córki), ale ja też coraz częściej wyłączam radio, zarówno w domu, jak i aucie :)
Ale, ale, muzyka jest istotnym elementem życia, także tych najmłodszych ludzi. Zresztą nie od dziś "zalecane" jest słuchanie muzyki poważnej w ciąży. Profesor Edwin Elias Gordon stworzył teorię uczenia się muzyki, która zakłada, że rozwój rozumienia muzyki rozpoczyna się już w momencie wykształcenia się organu słuchu, czyli faktycznie w łonie matki. Jeśli jednak w ciąży nie miałaś ochoty słuchać Mozarta, czy Chopina, to jeszcze nie straconego :) Twoje dziecko ma nadal szanse rozwijać się "muzycznie", np. w Filharmonii Łódzkiej w trakcie zajęć "Baby Boom Bum". Zajęcia odbywają się w środy, soboty oraz niedziele w 3 różnych grupach wiekowych, szczegóły dotyczące dat zajęć można sprawdzić na stronie Filharmonii Łódzkiej.
Po raz pierwszy wybrałam się na BBB jak Hania miała mniej więcej 5 m-cy i przyznam, że byłam trochę tymi zajęciami zawiedziona. Miałam wrażenie, że panie prowadzące nie mają przygotowanego wcześniej scenariusza zajęć, tylko idą na żywioł i improwizują (ale z drugiej strony, ciężko coś planować ze grupą dzieci w różnym wieku, na różnym etapie rozwoju i różnym etapie dnia, jedne śpiące, inne gotowe do zabawy). Poza tym spodziewałam się jakiegoś "wow", które nie nastąpiło. Myślałam, że dzieci będą mogły "pograć" sobie na jakiś instrumentach etc, tymczasem panie prowadzące głównie "mruczały", bądź uprawiały monodeklamację, i rzucały jakimiś kolorowymi chustami, a my biegaliśmy dookoła z dziećmi na rękach. Jednym słowem, szału nie było. Zwłaszcza, że zajęcia nie odbywają się pięknej sali koncertowej FŁ, tylko w niewielkiej sali kameralnej, a poza tym jest to na poziomie -1, więc wózek trzeba zostawić w szatni, a dziecko wziąć ze sobą na rękach, albo w foteliku.
 Jednak mądrzejsza o zajęcia muzyczne dla maluchów w innych miejscach (o tym innym razem), które wyglądały w zasadzie trochę podobnie (tutaj kłania się wspomniany wcześniej pan Gordon) wybrałam się do FŁ raz jeszcze parę tygodni temu, z Hanią prawie 11 miesięczną. Muszę przyznać, że tym razem zajęcia podobały mi się bardziej. Co prawda, nadal rządziła monodeklamcja i mruczenie, ale zajęcia miały motyw przewodni, a kilka piosenek-rymowanek o koniku nadal recytuję Hani.
Ponadto dowiedziałam się niedawno, że, aby widzieć jakiekolwiek efekty tego typu zajęć u dziecka, należy pójść na nie co najmniej 3 razy, więc myślę, że się jeszcze z Hanią nie raz wybierzemy.

Zdjęcia pochodzą ze strony platforma kultury oraz Filharmonii Łódzkiej

Baby Boom Bum
Filharmonia Łódzka
ul. Narutowicza 20/22
środy, soboty oraz niedziele
koszt 30 zł

7 komentarzy:

  1. Byliśmy z synkiem - wtedy 14miesięcznym - na czymś podobnym w Warszawie, nazywa się to Smykofonia (http://smykofonia.pl/)i bardzo nam się podobało! Wszystko było wyreżyserowane jako przedstawienie dla króla na starym zamku - królem został wybrany jeden z tatusiów, a muzycy grali i śpiewali dla niego i jego dworzan (czyli dzieci z rodzicami), a w miarę rozwoju zajęć dzieci były wciągane do przedstawienia - rozdawano instrumenty (dla nikogo nie zabrakło), a na końcu był korowód złożony z dzieci i rodziców - super to wyglądało. Po spektaklu dzieci mogły zagrać na instrumentach, dotknąć ich itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o no to brzmi naprawdę fajnie, nasze Baby Boom Bum nie ma z tym, o czym piszesz, wiele wspólnego ...

      Usuń
  2. Postaram sie obronic nieco Gordona. Zajecia prowadzone wg tej metody prawdopodobnie nigy nie beda mialy ustalonego scenariusza (zalezy od prowadzacego) poniewaz dzialania prowadzacego powinny byc inspirowane zwlaszcza u maluszkow dzwiekami ktore wydaja aby zachecic je do muzycznych interakcji (wyrazania siebie poprzez dzwieki). Dlaczego zajecia to tylko mruczanki???- poniewaz male dzieci wg tej teorii jesli slysza piosenke ze slowami ucza sie przede wszystkim slow a pozniej melodi dlatego tam nie ma slow (moze na pozniejszych etapach ale poczatkowo sa niewskazane). Teoria ta- przynajmniej ja ja tak rozumiem najpierw uczy dzieci ekspresji muzycznej za pomoca tego co maja czyli wlasnego glosu. Rytmiczanki natomiast maja uczyc poczucia rytmu (prostych werrsji) - to jest najwazniejsze w eduakcji muzycznej malych dzieci. TRZY NAJWAZNIEJSZE RZECZY ktorych dzieci ucza sie podczas takich zajęć to ekspresja muzyczna (radośc z muzyki i proba komunikowania sie poprzez muzyke), druga rzecza jest poczucie rytmu i trzecia wyczucie toniki czyli "najwazniejszego" dzwieku w melodii.
    A NAJWAŻNIEJSZA ZE WSZYSTKICH RZECZY W ZAJECIACH JEST PRZEKAZANIE DZIECKU ZE MUZYKOWANIE TO RADOSNA I PRZYJEMNA CZYNNOSC DLA LUDZI :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano właśnie, dlatego też napisałam w notce, że "mądrzejsza" o zajęcia tego typu bardziej rozumiem ich ideę :)
      właśnie się zastanawiam, czy prowadzące/y tego typu zajęcia nie powinni powiedzieć czegoś takiego słowem wstępu
      zresztą, mnie nie trzeba :D ja się już czuję wyedukowana z tej metody :)

      Usuń
    2. Może i powinni - z drugiej strony na pewno ciężko przedstawić rodzicom nawet krótką informację gdy wokoło mniejsze i większe dzieci niecierpliwią się oczekując działania :)

      Usuń
  3. Chciałam napisać jak bardzo rozczarowana byłam z udziału w tej muzycznej lekcji.
    Przyszłam na ta lekcje o godz 12.00 z 3.5 latkiem i o tej godz powinna się lekcja zacząć ale Pani prowadząca prowadziła pogawędkę przez kolejne 15 min z rodzicami z poprzedniej lekcji. Jak się lekcja rozpoczęła okazało się ze tylko ja z moja córka przyszłyśmy ale pani powiedziała ze lekcje przeprowadzi. 20 minut pani wydawała halasy z siebie, zaśpiewała 2 piosenki i postawiła butelki wypełnione rożnymi substancjami i to było na tyle. Potem powiedziała żeby moja córka poszła sobie pograć na fortepianie. Pani jeszcze powiedziała co to był za cel w tym wszystkim i podziękowała za lekcje.
    Jestem przyjezdna i nie mieszkam w Łodzi ale takiego zdzierstwa finansowego z rodzin i dzieci to nie widziałam! Śmiechu warte i napewno przepłacona 20 min lekcja baznadzieji bo to co macie opisane na stronie nie ma się do tego co nam zaprezentowano!
    Nie wiem jakie dźwięki moja córka lubi lub nie ale prócz wydawania przez nauczycielkę głosu moja córka żadnego muzycznego dźwięku nie poznała!
    Nawet pani kierowniczka na ten dzień nie była zainteresowana zachowaniem nauczycielki. Byście się wstydzili zbierać takie pieniądze za tak krótka lekcje! Każdemu kto puta powiem że śmiechu warte i nie do polecenia zajęcia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wróciłam na zajęcia Baby Boom Boom dla starszych dzieci i szczerze też bardzo średnio mi się podobało, podobno zajęcia zajęciom nierówne ... i niektóre są naprawdę mega fajne, ale faktycznie ja też chyba na nie nie trafiłam

    OdpowiedzUsuń